wtorek, 12 maja 2015

Rozdział drugi, część trzecia: Konfontacja

Powinien pracować. Zabrać się w końcu za powieść, którą skończyć obiecał w ciągu następnego miesiąca. Trwa w marwym punkcie na każdej płaszczyźnie, zupełnie jakby z góry skazany był na porażkę. Ta świadomość odbiera resztki otuchy i zostawia go z monstrualną dziurą w miejscu, gdzie kiedyś spoczywało energicznie bijące serce. Rzecz w tym, że skoro nie ma już niczego, co mogłoby go utrzymać, strata czegokolwiek również wydaje się niemożliwa.
Rusza z miejsca, dłonie zaciskając w pięści. Nie rozgląda się dookoła, nie patrzy na mijanych w pośpiechu ludzi, nie odpowiada na zadane przez bezdomną kobietę pytanie. Brnie ku temu, czego potrzebuje, by mieć pewność, by móc w pełni utwierdzić się w przekonaniu, że się zepsuł i nie można go naprawić. Ta forma autodestrukcji, choć niebezpieczna, wprowadza go również w stan dzikiego podekscytowania.
Wielokrotnie wybierał inną drogą, tylko po to, by nie spotykać tych biednych, spragnionych pieniędzy chłopców. Tym razem świadomie podąża pomiędzy zniszczonymi budynkami, wzrok skupiając na grupie młodych mężczyzn stojących nieopodal. Jeden z nich już go zauważa, klepie w ramię swojego kolegę, a tamten wciska dłonie do kieszeni i poruszając seksownie biodrami, rusza w kierunku Sorena. Ten jednak kręci głową, gdy tylko stają sobie na przeciw.
— Chcę tamtego - mówi, palcem wskazując na łysego chłopaka w brudnej koszulce. Chwilę później ma go obok siebie, uśmiechającego się kpiąco, jakby chciał powiedzieć, że popełnia ogromny błąd. Luth jednak nie dba o to ani trochę. Skina na niego głową i kieruje się w stronę najbliższego motelu. Z góry płaci za pokój, po czym wchodzi do środka, nie odwracając się za siebie. Jest pewien, że chłopak jest tuż za nim.
Teraz, kiedy adrenalina odrobinę opada, dopadają go wątpliwości. Czy aby na pewno wie, co robi? Jak spojrzy żonie w oczy? Czy Erich się dowie? Jest jednak za późno, by się wycofać, a przynajmniej w mniemaniu Sorena, którego wzrok wbity w obcą sylwetkę, lustruje uważnie każdy ruch. Chłopak rozbiera się niespiesznie, rzeczy niedbale rzucając na krzesło, a on przygląda się nagiemu ciału, wyobrażając sobie jak po kilku modyfikacjach zmienia się ono w to należące do brata.
Ma jeszcze szansę wyjść stąd, uniknąć wszelkich niedogodności, ale zamiast ułatwić sobie życie, robi zupełnie coś innego. Przybliża się do chłopaka i kładzie dłonie na jego biodrach, kolejno pozwalając mu zdjąć z siebie górne warstwy ubrań. Na zatrzymuje go, gdy ten sięga do rozporka, a następnie zsuwa z niego spodnie.
— Pięćdziesiąt za obciąganie, stówka za anal, sto pięćdziesiąt bez gumy, jasne? - pyta chłopak, przesuwając palcami po krótko ściętych włosach. Soren jedynie przytakując, mając jednocześnie wrażenie, że jeżeli tylko odezwie się choćby słowem, stchórzy i nie da sobie rady z tą sytuacją. Języka używa więc do czegoś zgoła innego. Wsuwa go w cudze usta i zaczyna pieścić podniebienie; całuje go brutalnie, zupełnie jakby chciał zmiażdżyć jego wargi. Dłońmi błądzi po cudzym ciele, zahacza o biodra, finalnie palce zaciskając na przyrodzeniu. Pierwszy raz ma przy sobie kogoś reprezentującego jego własną płeć i czuje się z tym wspaniale. Teraz nie ma wyrzutów sumienia, nie ma żalu, nie ma smutku. Pojawia się tylko pożądanie, które wywołuje wzwód, gdy tylko chłopak ociera się o niego.
Popycha go na ścianę, odwracając do siebie tyłem i pozostawia na jego plecach czerwone ślady paznokci, następnie sięgając do pośladków, które pieści czule, już dobierając się do ciasnego wejścia. Rozciąga go palcami, jak najszybciej chce w niego wejść, chce pieprzyć go, chce mieć wszystko, o czym tyle rozmyślał, co zawracało mu głowę. I chwilę później faktycznie jest już w jego wnętrzu. Stęka cicho wprost do ucha chłopaka i zaczyna rżnąć go tak, jak to tysiąc razy robił wcześniej w swojej wyobraźni. Chociaż to nie to ciało, nie to miejsce, w tym momencie nie ma to żadnego znaczenia. Liczą się jedynie plecy wygięte w łuk, jęki wydobywające się z ust prostytutki, jego palce zaciskające się na pośladku.
Nie potrzebuje wiele czasu, nie w takich okolicznościach. Dochodzi w jego wnętrzu, wgryzając się boleśnie w cudzy bark, po czym wychodzi z niego i sięga po swoje spodnie, ale zamiast je założyć, wsuwa rękę do kieszeni i wyciąga z niej portfel, a z niego pieniądze, które należą się chłopakowi. Podaje mu je, a kilkanaście sekund później wciąż stoi w tym samym miejscu, tyle że jego towarzysz znika za hotelowymi drzwiami. Nie może się ruszyć. Nie jest w stanie wykonać choćby jednego kroku w kierunku łóżka. Nie wie, ile to trwa ani, co jest przyczyną tego paraliżu, ale bezsilność odbiera mu mowę i zdolność równomiernego oddychania.
Opada na kolana, twarz chowając w materiale spodni, jakby ten miał ochronić go przed tym, co właśnie zrobił. Był przekonany, że złe samopoczucie w końcu przyjdzie, ale nie przypuszczał, że stanie się to w tak zastraszającym tempie. Próbuje złapać powietrze, ale to jakby w swej złośliwości unika jego płuc. 

Przypominam o sobie,
bo wydawać by się mogło, że bloga opuściłam.
A jednak nie.
Suprise, supreise.
Ale i tak gówno.

7 komentarzy:

  1. Ładnie, choć szkoda że tak długo nawiedzał cie brak weny.
    Nie przejmuj się za bardzo :)
    Zawsze miło mi to czytać
    Powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  2. Nioo... Właśnie przeczytałam wszystko. Jestem padnięta, więc nie skomentuję porządnie... Wybaaacz :( Zrobię to pewnie w sobotę lub jutro :3
    Wenyy!!
    Plus zapraszam do siebie: nie-tylko-yaoi-czlowiek-zyje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. No cóż, znalazłam się jakimś cudem, nadrobiłam zaległości. Trochę sceptycznie podeszłam do pomysłu, bo jednak tego typu braterska miłość niekoniecznie jest czymś co mnie interesuje. Ale z drugiej strony, jakże intrygujące to jes. A przy twojej narracji, takiej lekkiej i prostej, ale nie prostackiej, poruszającej tak głębokie tematy to musiało być dobre. No więc nie pomyliłam się. Zawsze lubiłam jak piszesz, podoba mi się jak kreujesz postać i jak opisujesz jego uczucia. Klimat dość mroczny, ale nie narzekam.
    Mam nadzieję, że pomimo przerw mogę czekać na ciąg dalszy, tak więc zrobię.
    Pozdrawiam, coke.

    OdpowiedzUsuń
  4. O cholera.... - to chyba najtrafniejsze określenie Twojego opowiadania. Kiedy zrozumiałam o jakim rodzaju miłości piszesz nie mogłam uwierzyć, że ktoś poruszył tak dotkliwy temat (bo pożądanie cielesne do własnego brata czy siostry, to chyba coś nieprawdopodobnego). Niemniej jednak, po przeczytaniu pierwszego rozdziału, oniemiałam z wrażenia. Styl i narracja w Twoim wykonaniu - perfekcyjna. Bohaterowie - cudownie przemyśleni. Mają oni swoje słabości, wady i zalety.
    Nie potrafię dalej skomentować Twojego bloga, gdyż żadna historia nie wzbudziła we mnie tyle emocji i niedowierzania. Rzadko kiedy można spotkać opowiadania o podobnej tematyce, dlatego też gratuluje indywidualności.
    Cóż ja mogę Ci życzyć? Weny? Powodzenia? Chyba tak. Oraz wyobraźni bez granic by mogła Ci pomóc w pisaniu dalszych rozdziałów.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy ten blog jeszcze dziela.?

    Gab.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak najbardziej; czerwiec to zwyczajnie nie mój miesiąc.

      Usuń
  6. Znalazłam link u siebie i postanowiłam w końcu skorzystać z zaproszenia.
    Raczej fanką kazirodczych związków nie jestem i nigdy nie będę, ale coś sprawiło, że jednak przeczytałam wszystkie rozdziały które do tej pory opublikowałaś, a tematyka, mimo wszystko, zainteresowała mnie.
    Tak naprawdę po pierwszym rozdziale (dokładnie to pierwszej części pierwszego rozdziału) wcale nie byłam przychylnie nastawiona do tego. Ale pomyślałam sobie "co tam, zobaczę co będzie dalej, najwyżej dam sobie spokój". I jak już zabrałam się za dalsze części, szybko zapomniałam o wcześniejszych wątpliwościach.
    To co najbardziej zwróciło moją uwagę to klimat. Nie wiem jak to robisz, ale w opowiadaniu panuje taka cudowna atmosfera, że już dla jej samej można to czytać. Ciężko określić mi jak bym ją nazwała, bo mroczną raczej nie, przygnębiającą także. Chyba najlepiej opisuje to słowo "niepokojąca", a przynajmniej ja tak to odczuwam.
    Jestem zafascynowana także postacią Sorena. Niby zwykły człowiek, nic szczególnego, ale te jego przemyślenia i wewnętrzne rozterki sprawiają, że ma w sobie coś co go wyróżnia. Jestem ciekawa też Ericha, ale jak na razie niewiele o nim wiadomo.
    Po tej części zastanawiam się jaką drogę obierze. Nie sądzę, by nawet teraz porzucił żonę, chociaż myślę, że będzie mu już coraz trudniej z nią być. Interesujące jest też to jak Erich wykorzysta swoją wiedzę o tajemnicy Sorena, bo wydaje się, że będzie chciał na tym jak najbardziej skorzystać.
    Jeśli miałabym sobie ponarzekać, to na to, że ostatnie części były znacznie krótsze od poprzednich. I kiedy już się wciągnęłam, trzeba czekać. Mam nadzieję, że nie porzucisz bloga, bo naprawdę podoba mi się to opowiadanie. :)
    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń